Spacerowałam po otoczonych mrokiem polach w pobliżu Meksyku. W oddali słychać było nieustanny ryk przejeżdżających przez to miasto samochodów, motocykli i ciężarówek. Nudna rzeczywistość. W oddali widać było panującą nad miastem łunę, przez którą słabo było widać gwiazdy. Wiał przyjemny wiatr chłodzący ciało po upale w ciągu dnia. Mój długi, czarny płaszcz raz po raz zostawał nadymany przez podmuchy. Wysoka, falująca pod wpływem powiewów, trawa sięgała do kolan. Wreszcie poczułam się wolna i całkowicie niezależna od nikogo. Odetchnęłam pełną piersią radując się tym wspaniałym uczuciem. Szłam wolno, muskając końcówki roślin palcami. Zamknęłam oczy i przystanęłam. Często tak wychodziłam, prawie codziennie. Uśmiechnęłam się pod nosem i skupiłam. Po chwili byłam już biało-czarnym tygrysem czającym się wśród traw. Ruszyłam dalej, cicho stąpając po ziemi i wychwytując wszystkie odgłosy. Przemierzyłam tak znaczną połać pól, po czym postanowiłam wracać. Z powrotem zamieniłam się w wysoką, czarno ubraną brunetkę i zawróciłam w stronę Meksyku. Wyjęłam z kieszeni kurtki telefon i spojrzałam na godzinę. 01.34. Nie miałam pojęcia, że tak długo zeszło mi na przebywaniu poza miastem. Przyspieszyłam nieco kroku, a budynki powiększały się z każdą chwilą. Moja droga prowadziła wąskimi uliczkami. Nie przejmowałam się zbytnio jakimiś bandytami. Nauczyli się mnie szanować i bez postaci tygrysa. Kiedy dotarłam do domu poszłam do łazienki, umyłam się i przebrałam po czym ułożyłam się w łóżku z książką i kanapką w rekach. Pomarańczowe światło lampy oświetlało większą część pokoju. Zaczęłam czytać jednocześnie jedząc aż w pokoju rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz. Patty? Czego ona chce ode mnie o tak późnej porze? Było po drugiej ale mój telefon nie chciał się wyciszyć. Westchnęłam i odebrałam.
- Co się stało?
<Patrice?>
piątek, 23 czerwca 2017
środa, 7 czerwca 2017
Od Patrice CD Angela
Zbliżało się spotkanie zwierzęcych strażników z całej Ameryki. Odbywało się ono w Bostonie i to dwa razy w roku. Liczbę osób brających udział w spotkaniu znałam na pamięć. Z Teksasu, mojego miasta przybywał jeden chłopak, Sean, i osiemnaście dziewczyn, wraz ze mną. Z Meksyku przyjeżdżało dwóch ciemnoskórych chłopaków i sześć dziewczyn, a z Las Vegas sześć dziewczyn i czterech facetów. Jednak podczas tego trybunału doszedł ktoś zupełnie nowy. Dziewczyna imieniem Angela. Miała ciemne długie włosy do ramion. Była ładna. Przyglądałam się jej na uboczu. Potem do niej podeszłam.
- Hej - odezwałam się pierwsza. Ona zaś, odwróciła się pospiesznie w moją stronę.
- Cześć - odezwała się nieśmiało.
- Nazywasz się Angela? - spytałam posuwając się do przodu.
Ona kiwnęła głową. Widać było, że jest troszkę nieśmiała. Uśmiechała się do mnie.
- A ty... - zaczęła mówić i zmarszczyła brwi. - Nie pamiętam.
- Wszyscy tu przezywają mnie Patty. Jesteś nowa? - spytałam ją.
Ona uśmiechnęła się do mnie jeszcze bardziej.
- Tak. Hej... Patty, a ty z jakiego miasta jesteś? Bo ja z Meksyku... Ty chyba nie. Wydaje mi się, że jesteś z Las Vegas!
- O, nie - odparłam. - Jestem z Teksasu, jak to zwą, z krainy wolności. Będziemy się widywać na tych spotkaniach.
- Oczywiście. Ale następne spotkanie będzie z pół roku... - powiedziała. - Dasz mi swój numer telefonu? Mój jest taki... - Wymieniłyśmy się telefonami. Wkrótce obrada dobiegła końca i o dwudziestej czwartej wróciliśmy no swoich miast.
<Angela?>
- Hej - odezwałam się pierwsza. Ona zaś, odwróciła się pospiesznie w moją stronę.
- Cześć - odezwała się nieśmiało.
- Nazywasz się Angela? - spytałam posuwając się do przodu.
Ona kiwnęła głową. Widać było, że jest troszkę nieśmiała. Uśmiechała się do mnie.
- A ty... - zaczęła mówić i zmarszczyła brwi. - Nie pamiętam.
- Wszyscy tu przezywają mnie Patty. Jesteś nowa? - spytałam ją.
Ona uśmiechnęła się do mnie jeszcze bardziej.
- Tak. Hej... Patty, a ty z jakiego miasta jesteś? Bo ja z Meksyku... Ty chyba nie. Wydaje mi się, że jesteś z Las Vegas!
- O, nie - odparłam. - Jestem z Teksasu, jak to zwą, z krainy wolności. Będziemy się widywać na tych spotkaniach.
- Oczywiście. Ale następne spotkanie będzie z pół roku... - powiedziała. - Dasz mi swój numer telefonu? Mój jest taki... - Wymieniłyśmy się telefonami. Wkrótce obrada dobiegła końca i o dwudziestej czwartej wróciliśmy no swoich miast.
<Angela?>
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)